Czechy zalało pomarańczowe tsunami

2008-11-19 13:12



W zachodnich Czechach odnotowano w ostatnich dniach stosunkowe mocne trzęsienie ziemi (do 4,9 stopni w skali Richtera), powtórzyło się czterokrotnie. Zjawisku temu towarzyszyły wybory do sejmików wojewódzkich i do jednej trzeciej senatu. Senat zmienia swój skład co dwa lata, tym razem walka wyborcza o jedną trzecią foteli senatorskich zbiegła się w czasie z wyborami do sejmików wojewódzkich. Wyniki tych podwójnych wyborów można porównać do małego politycznego trzęsienia ziemi.

17 i 18 października odbyły się więc wybory do sejmików oraz pierwsza runda senackich. W wszystkich 13 województwach wygrała opozycyjna Czeska Partia Socjaldemokratyczna (ČSSD). Takiego sukcesu nikt się nie spodziewał, a był to zły prognostyk do drugiej rundy walki o fotele senatorskie, która to raczej zawsze była mocną stroną konserwatystów z ODS (Obywatelskiej Partii Demokratycznej). Po tygodniu triumf socjalistów, podczas drugiej rundy wyborów senackich, się powtórzył. ODS miała cicha nadzieję, że ordynacja większościowa, obowiązująca w tym głosowaniu, będzie im sprzyjała i pogrom z poprzedniego tygodnia się już nie powtórzy. Prawicowcy z 29 foteli, które były do zdobycia bronili 9, stawką było utrzymanie większości w wyższej izbie parlamentu.

Pomarańczowi (oficjalny kolor ČSSD) i tym razem dosłownie zgnietli konkurentów. Uzyskali 23 mandatów, ODS zaledwie 3, komuniści 1. Taki wynik był szokiem nawet dla socjalistów! 

Pomarańczowe tsunami – tymi słowami czeskie media najczęściej komentują to, co stało się w drugiej połowie października. Spójrzmy na podstawowe dane – po obliczeniu wszystkich głosów w wszystkich trzynastu województwach przy 40 procentowej frekwencji ČSSD zdobyła 36 proc. głosów, ODS – 24 trzecie miejsce zajęła Komunistyczna Partia z zyskiem 15 proc., i do sejmików swoich posłów wprowadziła też Chadecka Partia Ludowa zdobywając 6,5 proc. poparcie. Należy zauważyć, iż prawica miała dotąd 12 hetmanów (marszałków) i wszystko straciła.
Arytmetyka wyborcza jeszcze bardziej szokująco wygląda w przypadku senatu – tu efekt ordynacji większościowej daje lewicy 85 procent uzyskanych foteli senatorskich (w pierwszej rundzie, licząc proporcjonalnie na socjalistów zagłosowało 33 procent biorących udział w wyborach), takiego sukcesu jeszcze nikt nigdy w Czechach nie odniósł. Obecnie w senacie ODS ma 35 foteli, ČSSD – 29, Chadecy – 7, Komuniści 3, Zieloni – 1, pozostałe należą do tzw. planktonu politycznego. Prawica miała dotąd więc sama większość, to utraciła, ale wraz z chadeckim koalicjantem i niektórymi niezależnymi senatorami nadal dominuje.

Socjaliści w przeciwieństwie do pozostałych partii prowadzili zcentralizowaną kampanię wyborczą, która bardziej sugerowała, iż chodzi tu o wybory powszechne. Linię tę wsparli wprowadzeniem do sejmików kilku polityków, znanych z parlamentu, czyli obecnych posłów, którzy są doskonale rozpoznawalni Kierownictwo partii jeździło po całym kraju wspierając swoich lokalnych polityków i przekonując elektorat, że nie jest to zwyczajne głosowanie, lecz referendum dotyczące oceny centro-prawicowego rządu.. Rządu, który wprowadził kilka bolesnych reform społecznych i gospodarczych, w tym głównie tzw. opłaty regulacyjne w służbie zdrowia. Chodzi o to, iż wszyscy pacjenci muszą zapłacić 30 koron (około 2 złotych) czeskich za każdą wizytę u lekarza, opłata ta przyniosła duże wpływy kasom chorych (oraz zwiększenie wydatków na zabiegi drogie i skomplikowane) i pomimo protestów frontu narodowego artysto w i intelektualistów została przyjęta. Lecz socjaliści obiecywali, że ich zwycięstwo oznacza likwidację tej uciążliwej daniny, co zresztą zapowiedziano, że w szpitalach wojewódzkich to po przejęciu władzy zostanie natychmiast zrealizowane. Jest to oczywiście co najmniej wątpliwe, gdyż zniesienie opłat tylko w niektórych szpitalach będzie sprzeczne z ustawą i konstytucyjną zasadą równości, eksperci wskazują też na sprzeczność z przepisami unijnymi.

Po tym oszałamiającym zwycięstwie szef ČSSD Jiří Paroubek natychmiast oświadczył, że tylko idioci nie glosowali na jego partię i że rząd powinien się natychmiast podać do dymisji. Z pierwszego twierdzenia się raptem wycofał i przeprosił za swoje słowa (były premier Paroubek ma problemy z swoim wystąpieniami tuż po wyborach, po poprzednich parlamentarnych, ówczesne zwycięstwo ODS porównał do komunistycznego zamachu stanu z 1948 roku i ogłosił koniec demokracji w Czechach, za te słowa także potem przepraszał), drugie zrealizował w wywołaniu głosowania w niższej izbie parlamentu nad wotum nieufności dla rządu. Ten, zdaniem przewodniczącego, po takich wynikach, utracił mandat do rządzenia. Warto przypomnieć, iż cztery lata temu, gdy władzę sprawowali jeszcze socjaliści, w województwach wygrała ODS z 36 procentami głosów, natomiast wówczas rządzący socjaliści uzyskali 14 procentowe poparcie – w 2004 roku rezultat o wiele gorszy dla ówczesnego rządu niż dziś nie spowodował upadku lewicowego gabinetu. 

Głosowanie nad wotum nieufności odbyło się przed drugą rundą wyborów senackich i koalicyjny rząd Mirka Topolánka (ODS) bat5alię tę po burzliwej dyskusji w Izbie poselskiej przetrwał. O atmosferze,, jaka panowała w parlamencie świadczy w końcu wynik, rząd – opozycja 97 – 96. Koalicji udało się w tym dniu (22. października) także przepchać przez pierwsze czytanie ustawę najważniejszą – czyli budżet. 

Jak już wspomniano wyżej, nawet wygrana batalia o budżet o przetrwanie rządu nie pomogła prawicowców w drugiej rundzie wyborów senackich, najgorszy wynik w historii ODS spowodował ostry kryzys w partii, jeden z najbardziej popularnych polityków tej partii, Pavel Bém (mer Pragi, jedynego okręgu wyborczego, gdzie ODS zdobyła mandaty senatorskie), wystąpił z ostrą krytyka premiera i przewodniczącego ODS Topolánka. Podobno po konsultacji z prezydentem Klausem (honorowym przewodniczącym ODS), który rezultaty wyborów określił jako „referendum na temat Topolánka, Bém oświadczył, żer partia potrzebuje nadzwyczajny kongres i zmianę kierownictwa. Oświadczył, że będzie się ubiegał o pozycję szefa partii.
Wiadomo, że Klaus darzy Béma sympatią, natomiast obecnego premiera ledwo toleruje.

Problem ODS polega na tym, że nie potrafił przekonać swoich wyborców, by się zmobilizowali, zdaniem obserwatorów i analityków sceny politycznej reformy lansowane konserwatystami (podatek liniowy, opłaty w opiece zdrowia – wymieńmy te najbardziej znane) wcale nie są tak ostre i można powiedzieć, iż stanęły jakby w połowie drogi. Sęk w tym, że ODS nie potrafi tego „sprzedać” wyborcom.

Prawicowy elektorat może się z kolei czuć zawiedziony brakiem konsekwencji obecnych liderów ODS. Topolánek po irlandzkim referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego oświadczył, że w Czechach Traktat jest uważany za martwy (senat, w którym ODS właśnie utraciła większość) traktat skierował do trybunału Konstytucyjnego, który ma dopiero orzec (prawdopodobnie około 10 listopada) czy traktat jest zgodny z czeską konstytucją. Lecz podczas niedawnej wizyty niemieckiej kanclerz A.Merkel w Pradze, czeski premier stwierdził, że do końca roku ów dokumentem zostanie przez Czechy ratyfikowany, że w tym nie widzi żadnego problemu!

Właśnie w tej atmosferze Izba Poselska zajęła się (29. października) kwestią ratyfikacji umowy z USA o rozmieszczeniu bazy radarowej na terytorium Czech. Lewicowa opozycja dążyła do zdjęcia tego punktu z obrad niższej izby, ale to jej się nie udało. Koalicja rządząca a szczególnie premier (który jest przewodniczącym ODS), osłabiona pomarańczowym tsunami (straty odnotowała nie tylko ODS, ale także koalicjanci – chadecy oraz Zieloni, którzy zupełnie zniknęli z mapy politycznej województw i senatu), czuje, że polityczna sytuacja może się jeszcze pogorszyć. Największa partia przeżywa poważny kryzys, który może się zakończyć zmianą kierownictwa. Bém co prawda na razie zapewnia, że Topolánka jako premiera nie ruszy, by nie komplikować położenie rządu tuż przed nadchodzącą czeską prezydencją w ramach UE, ale o stery partyjne zamierza ostro powalczyć. W senacie ODS mogłaby „przepchnąć” bez problemów jeszcze teraz - w starym składzie -przed zaprzysiężeniem nowych senatorów, ale senacki klub partii zadecydował, że postawi na „przyzwoitość” i pierwszeństwo w tej sprawie zostawi Izbie Poselskiej (gdzie koalicja rządząca ma minimalną większość) głosując umowę z USA dopiero w grudniu.

Jesienią dojdzie na pewno do kilku znaczących wydarzeń – duży wpływ na scenę polityczną będzie miał nadzwyczajny kongres ODS, który może przynieść zasadniczą zmianę personalna a być może i programową. Zapadnie też decyzja Sądu Konstytucyjnego dotycząca Traktatu Lizbońskiego. Te istotne kwestie, wraz z umową z USA (radar), która dla ODS jest kwestią kluczową. Pomarańczowy pogrom na poziomie lokalnym i wpływający na część obsady senatu być może będzie stanowić dla prawicy istotne ostrzeżenie, na skutek którego dotychczasowa realpolitik Topolánka przekształci się w bardziej zdecydowaną politykę prawicową. Osłabienie koalicjantów może, paradoksalnie, wzmocnić prawicę, która otrzymała sygnał od swoich wyborców, że zawodzi.

Vladimír Petrilák
www.cepol.tk




 




 


Załóż własną stronę internetową za darmo Webnode